Wzrok sowy

Wzrok sowy

Sowa potrafi latać w nocy, między drzewami. Czy to oznacza, że ma bardzo dobry wzrok czy może lata podobnie jak nietoperz – przy pomocy echolokacji? Jak wiadomo, niektóre gatunki sów polują o zmierzchu a inne ciemną nocą. I dzisiaj opowiem o takich różnicach ;). Przygotowałem parę ciekawostek: jak widzi sowa.

Na początku powiem, że większość gatunków sów poluje używając przede wszystkim słuchu. Warto również wspomnieć, że sowy latają praktycznie bezszelestnie (w przeciwieństwie to innych gatunków ptaków).

Sowa uszatka. Jest to jedna z najpopularniejszych sów w Polsce.

W porównaniu do ptaków dziennych, oko sowy jest do 100 razy bardziej wrażliwe na światło. Ale nie każda sowa ma tak dobry wzrok. Są przecież sowy, które prowadzą dzienny tryb życia (widzą gorzej przy słabym oświetleniu).

Sowy mają bardzo duże gałki oczne, znacznie większe niż pozostała ptaki. Mają też dużą źrenicę oka. Dzięki temu na siatkówkę oka pada znacznie więcej światła. W szczególności widać to u sów, które polują nocą. Poniżej przygotowałem zdjęcie puszczyka puszczyka, gdzie oczy są całe czarne.

Dodatkowo, za siatkówką oka znajduje się błona odblaskowa, która wzmacnia jasność widzenia. Dzięki temu sowy przy minimalnym świetle są w stanie widzieć.

Młody puszczyk ze swoimi wyjątkowo ciemnymi i dużymi oczami.

Inaczej wyglądają oczy uszatki: jej źrenice nie są już tak duże. Są to ptaki, które aktywne są już o zmierzchu – widzą nieco gorzej niż sowy typowo nocne.

Ale …. na tym nie koniec. Sowy widzą tunelowo. Żeby to wyjaśnić to tylko zwrócę uwagę, że kiedy chcą na coś popatrzeć to obracają głowę. Zresztą każdy z Was zauważył, że sowa może obkręcić głowę praktycznie w drugą stronę i widzi prawie co jest na plecach. No i właśnie, to widzenie tunelowe można porównać do patrzenia przez lornetkę. Czyli widzimy pewien wycinek obrazu przed nami a jeśli chcemy zobaczyć coś obok to musimy tą lornetkę skierować w inną stronę. Żeby sowa coś zobaczyła, musi obrócić głowę. Ograniczony kąt widzenia (spowodowany tą tunelowością) rekompensują sobie ogromną ruchliwością szyi – mogą wykonywać obroty głową w zakresie 270°. Wszystko to dzięki specjalnej budowie szyi (sowy mają 14 kręgów – my tylko 7).

Inne gatunki ptaków mają oczy umiejscowione po obu stronach głowy. Jedno oko patrzy co jest po prawej a drugie co jest po lewej stronie. Jedynie kilka procent widzenia to obraz rejestrowany wspólnie przez parę oczu. Stąd widzenie tych gatunków jest bardziej płaskie.

Sowy posiadają umiejętność widzenia bardziej przestrzennego. Dzieje się tak za sprawą pary oczu położonych blisko siebie, w pewnej płaszczyźnie. Dzięki temu duża część rejestrowanego obrazu powstaje w wyniku obserwacji przez 2 oka. W ten sposób sowy widzą bardziej przestrzenny obraz. A co za tym idzie, są w stanie dość precyzyjnie określić położenie swojej zdobyczy w przestrzeni.

Gatunki sów, u których poza ciemną źrenicą widać barwę pomarańczową / żółtą polują już o zmierzchu. Natomiast sowy o dużych, ciemnych źrenicach wykazują największą aktywność nocą. Cała tajemnica tkwi oczywiście w oczach.

Oczy sowy osadzone są głęboko w głowie, nie tak jak u człowieka (w oczodołach). Cylindryczny kształt gałki ocznej powoduje, że sowy mają zdolność powiększania obrazu, podobnie jak teleobiektyw w aparacie. Przez to zawężone jest pole widzenia do ok. 110° – tak jak przez lornetkę. No dobra, to tyle z tunelowości ;).

Jeszcze jeden fajny aspekt, oczy sowy położone są jakby w jednej płaszczyźnie. O ile możemy nazwać to twarzą ptaka jest jest ona płaska. Aż 50–70% pola widzenia sów obejmuje widzenie dwuoczne. Czyli obraz jednego oka w dużej mierze pokrywa się z drugim okiem. Dzięki temu ptaki te widzą stereoskopowo. Oznacza to, że widzą bardziej 3D od ludzi. Ustawione do przodu oczy są charakterystyczne dla wszystkich wysoko wyspecjalizowanych drapieżników oraz naczelnych.

Młode puszczyki siedzące o wschodzie na gałęziach drzew.

Mrużenie w świetle dziennym ich wielkich oczu jest jedynie próbą lepszego wtopienia się w otoczenie a nie faktu, że jest za jasno ;).

Czasami jednak nawet super czuły wzrok (ani tym bardziej filuterne mruganie górną powieką) nie wystarczy, bo mysz ukryła się pod warstwą liści lub śniegu. Wówczas naprowadzanie przejmują uszy! O ile w widzeniu w ciemnościach z sowami mogłyby konkurować chociażby koty.