Kilkutygodniowe dyskusje o jaskini w Straszykwoej Górze przyniosły efekt – no to jedziemy. Wybraliśmy dzień wolny od pracy – 11 listopada. Jak by nie patrzeć, droga prowadzi przez Ryczów. Potem droszkę drogą polną – każda normalna osobówka przejedzie. Dojeżdżamy tak ok. 300-400 metrów od jaskini. Samo wejście jest dość duże.
To jest tak zwana „stara jaskinia”. Wytworzona jest ona w twardych wapieniach skalistych i ma postać obszernego tunelu, którego dno wznosi się do góry, a jednocześnie strop ulega obniżeniu. Od tunelu tego odchodzą krótkie odgałęzienia i kominek. Jedno z odgałęzień wychodzi na półkę skały, kominek na jej powierzchnię, pozostałe są ślepe.
W skałach widać jakieś takie niewielkie szczeliny. No i właśnie tymi szczelinami trzeba się przecisnąć. Wygląda to trochę nieprawdopodobnie ale da się przejść. Dla zobrazowania sobie tego: należy się maksymalnie położyć na ziemi i czołgać – inaczej się nie da. No i jest dość wąsko. W każdym razie ja się zmieściłem ze swoim plecakiem ze sprzętem fotograficznym i 2 statywami to chyba każdy się zmieści. Podczas czołgania kilka razy skręca, mijamy dość często sieciarza jaskiniowego. Gdyby ktoś zapomniał – ten pająk może nasz dość mocno ugryźć. Ale spokojnie, nie jest agresywny i raczej odsuwa się w bok niż atakuje. Wejście do tzw. nowej części odkryte zostało w 1984 r.
Po kilkunastu metrach czołgania się, jaskinia nagle się poszerza. Lądujemy w tunelu o wysokości około 2 m i długości 64 m. Można się wyprostować. Na końcu tunel rozgałęzia się; jedno z odgałęzień jest ślepe, drugie przechodzi w komin o wysokości 18 m. W końcowej części korytarza i w jego kominie znajdują się nacieki: stalagmity o długości do 30 cm, stalaktyty, draperie, a także pizolity. Szata naciekowa dobrze zachowała się w kominie, gdyż jest on trudno dostępny, a wejście mało widoczne. Namulisko jaskini jest natomiast silnie zdewastowane.
Wychodząc z jaskini, odrobinę sobie skróciliśmy i wyszliśmy przez kominek. Uniknęliśmy ostatniego przewężenia i czołgania. Droga prosta, trzeba wspiąć się po kilku kamieniach.
Mapa dojazdu: czyli jedziemy przez Ryczów.
Czas na ocenę i podsumowanie:
Długość: ok. 150 m
Głębokość: 21,5 m – całą głębokość robi pionowy komin do góry na samym końcu jaskini. Czyli normalnie zwiedzający nie mają okazji nigdzie wpaść.
Gdybym miał się pokusić o ocenę: jedna z piękniejszych jaskiń niekomercyjnych na Jurze. I da się ją zwiedzać bez żadnego sprzętu specjalistycznego.
Na wycieczce byłem z moim Tatą, gdyby ktoś potrzebował przewodnika po Jurze lub Ojcowskim Parku Narodowym to z czystym sumieniem polecam. Prowadzi wycieczki w punkt – nie za dużo nie za mało. No i robi to chyba od ponad 30 lat. Ot taka reklama mojego Fadera ;).