„Czarny marmur” czyli wapień z Dębnika

Dzisiaj wybrałem się do kamieniołomów w Dębniku, gdzie wybobywano czarny wapień dębnicki (pot. marmur dębnicki, czarny marmur). Wapień ten wykorzystywany był głównie w XVII i XVIII wieku w barokowych kościołach. Nazwa „marmur” jest zwyczajowa i powstała ze względu na fakt, iż skała ta uzyskuje bardzo dobry poler, co upodabnia ją pod względem wyglądu do marmuru.

Kamieniołom w Dębniku eksploatowany był według jednych źródeł od XIV w, według innych od XVII wieku. Od 1631 złoża stanowiły własność klasztoru w Czernej, który zarządzał nimi w latach 1644–1787. Od 1787 do 1794 kamieniołom był dzierżawiony przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Marmur dębnicki stał się popularny w czasach panowania Wazów, w wiekach XVII i XVIII. Wykonywano z niego całe wnętrza kaplic, portale, ołtarze, nagrobki, epitafia, posadzki, chrzcielnice, balustrady. Około 1630 z marmuru dębnickiego wykonano wnętrze kaplicy Zbaraskich przy kościele dominikanów w Krakowie, ok. 1648 wykorzystano go w kaplicy Batorego na Wawelu, ok. 1685 w kaplicach kościoła Mariackiego zamontowano portale.

Najwięcej wyrobów z marmuru dębnickiego powstało w Krakowie; drugim dużym skupiskiem dzieł z tego kamienia jest klasztor w Czernej. Do innych miejscowości, w których zastosowano czarny marmur należą m.in. Głogówek, Miechów, Olkusz, Tarnów, Mielec, Sanok, Łańcut, Przeworsk, Jarosław, Lublin, Gdańsk.

Ciekawie kształtuje się roślinność porastająca kamieniołom: dominuje roślinność pierwotna czyli taka, która ma niewielkie wymagania siedliskowe. Biorąc pod uwagę, że skały są czasne (lub ciemno szare) stąd pochłaniają promienie słoneczne. Przez to temperatura jest znacznie wyższa niż na podobnym terenie ale przy jasnej skale. Teren kamieniołomu bardziej przypomina obcą planetę niż ziemię i piękną Jurę.

Na zdjęciu: rojniki – rośliny przystosowane do gromadzenia wody i życia w trudnych warunków siedliskowych.

W chwili obecnej kamieniołom wygląda na opuszczony. Na jego terenie znajdują się małe jeziorka; przy jednym z nich spotkałem  wędkarza … z grilem. Faktem jest, że jakieś atrapy imitujące kamery są ale chyba nikt się tym nie przejmuje. Natomiast jeżeli ktoś planuje odwiedzić to miejsce proponuję się pospieszyć: planowane jest wznowienie wydobycia; firma starająca się o pozwolenie już z jednej strony ogrodziła teren, wycięła drzewa. Ale spokojnie – da się wejść i przyznać muszę: nie znalazłem zakazu wejścia tylko zakaz wjazdu samochodem ;).

W drogę – póki się da ;).