Wczoraj spotkałem go na swojej drodze. Łapać go przecież nie będę to pomyślałem, że go przynajmniej trochę nakręcę. Jest to chrząszcz należący do biegaczowatych, drapieżny. Swoją ofiarę oblewa sokami trawiennymi i potem nadtrawione tkanki wysysa. Zaniepokojony potrafi wyrzucić soki trawienne na odległość 1 metra – jako swoista obrona. Jak coś, gatunek ma duże żuwaczki, którymi w ramach obrony może ugryźć czyli nie opłaca się go brać do ręki.